Start

23.04.2014

Email Drukuj PDF

Dz 3, 1-10
Łk 24, 13-35


Wczoraj Marii Magdalenie wystarczyło jedno słowo - wypowiedzenie przez Jezusa jej imienia "odwróciło" wszystko... Dziś razem z uczniami Jezus idzie do Emaus... i pewnie szedłby jeszcze długo, gdyby się droga nie skończyła... a im to i tak nie wystarczyło (jedynie zaczęły pałać serca - nic ponadto)... Trzeba było dobitniejszego znaku - błogosławieństwo i łamanie chleba przypomniało wieczerzę sprzed kilku dni... i wreszcie zrozumieli, o co chodzi... i wtedy ruszyli pędem do domu (do braci)...

Dobrze, że Pan powtarza niektóre historie, zanim ich sobie dobrze nie przyswoimy - żeby później móc dzięki nim pomóc innym... jak Piotr, który - mając w pamięci silny uścisk dłoni Jezusa ratujący go z otchłani wzburzonego morza - mógł chwycić chromego od urodzenia i go po prostu postawić na nogi ponad dotychczasowym oceanem beznadziejnej nędzy...

Zatem nie ma się co przejmować i burzyć, gdy trzeba coś powtórzyć w życiu... może dzięki temu wreszcie "przyjdzie zrozumienie"... i wiara...?
+